9.10.11
7
Sa takie momenty, ze mam was ochote podusic w samochodzie.
Wogole. Ale w samochodzie szczegolnie.
Macie ciezki czas odkad Franek sie urodzil... okres dzumy waszej przyjazni. Jakas czarna
chmura wisi nad wami....
Bijecie sie.
Zuzia ma oko podbite.
Z jednej strony weszla w drzwi, z drugiej Amelia jej doprawila radyjkiem.
Staram sie zachowac spokoj, to nic,
ze wygladam jak gnijaca panna mloda i Franek wlasnie narzygal mi miedzy piersi - kryzys
osobowosci ma tez Amelia.
Zamyka sie w pokoju.
Trzaska drzwiami i krzyczy Nie Przyjde Juz!!
Pomalowala sciane.
Wylala kefir, ktory kazala sobie nalac - potem nie chciala go pic, ugryzla
Zuzie w plecy.
Kefir mnie nie rusza, najgorsze sa te klotnie i ciagla niepewnosc
ze wszystko co mowie, co robie - robie zle, czasem mozg mi sie robi miekki, chcialabym
wszystko wymazac ale juz za pozno, zdazyl wyplynac mi uchem
Za oknem zbieraja trawe, w ten ostatni - wydaje sie - cieply
dzien roku wszystko wydaje sie takie malo prawdziwe, mam ochote upierdolic sobie grzywke przy samym skalpie tak mnie denerwuje, potem sprzatam wszystko w przyplywie energii, az sie dzieci dziwia...
Za chwile juz nie pamietam, a Amelia przynosi
roze, ktora znalazla w chwastach i rozchylajac cicho platki mowi, Tam Calineczka Spi
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz