10.7.10

10

kiedy zaczyna się dzień zaczyna się tu a kończy gdzieś tam przy Tobie jest kompot z rabarbaru i papieros na zębach małe stopy po podłodze bięgną nie ma samotności -


8.7.10

8

po mleko chodzi cukierki z odpustu nosi sztuczne rozczulenie w podbródku sztuczna skromność w podbrzuszu kiedy wiatr ciągnie za sukienkę wieczny niepokój w każdym wieczorze w głupich snach tęsknoty w czarnym ślimaku na drodze co zwodzi swoim czarnym losem z chwilą kiedy o tym napisze stanie się to mało ważne jeszcze mniej prawdziwe bo pamięć nie wydarzyła się wcale to nic że owija piersi denaturatem nie pachnie nic jak noce tutaj paprocią i wychodzeniem na balkon przez okno kiedy możnaby wyjść drzwiami