17.7.12

narkotyk traw







w kuchni sie swieci szybko przemija smak po deszczu na strychu a my cisze miedzy nami pod dywan i chodzimy ogladac ta ziemie co kiedys domem bedzie Przepis na placek. Franiu umie wciagac makaron! w poludnie spimy razem na hustawce W deszczu zaleglym przetworz te slowa tak zeby mialy glebie podobna do twojego wzroku za stolem, sponiewierany domem. - Wodka mnie tak nie sponiewiera. Codziennie jest to samo
Swietliki grzmoca sie w popoludniowej trawie.  - Najgorzej wyjsc z ziemi. Jak juz wyjda z ziemi, budowa pojdzie. Sa dni kiedy przezywac papierowych slow nie wolno. Upiec placek wolno. Isc po dzieci do ciotki, bo pada. Dzien spedzic na okielzaniu z fotela w roznych czesciach domu. Malin pojesc. Amelii posluchac jak tlumaczy Grzesiowi, ze nie moze isc na pole, bo go wiatr porwie. Zuzia sie nadziwic. Jej wrazliwoscia wrazliwa. Ata tez, choc nie daje po sobie poznac.
NAWET NIE WIEM GDZIE FRANEK SIE WLOCZY, CALYMI DNIAMI GO NIE WIDZE.
Ata: - ZAROSLES JAK ROWER W POKRZYWACH.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz